Wall of sound, wall of smell
Mydlane aldehydy, aldehydowe mydło, żar aldehydów, anyżowy snop światła, drapieżny jaśmin w kolorze nuklearnej purpury. Czy nie wspominałem już o aldehydach?...
Tytułowej mirry tu jak na lekarstwo. Trwa biedna i stłamszona pod zwałami marmurowych bloków wyciosanych z aldehydowej kopalni, oślepiona anyżową bielą. La Myrrhe to moja pierwsza i póki co największa trauma na zapachowej drodze poznawczej.
Pierwszy raz w życiu po otwarciu próbki jej zawartość wycisnęła mi z oczu łzy. Bynajmniej nie z estetycznego zachłyśnięcia. Piszę ku przestrodze, żeby nie polować na próbkę mocno pożądanego zapachu. W pewnych sytuacjach traumatyczne spotkanie z mocarnym wyciskaczem łez i rozczarowanie są murowane. A może właśnie dlatego warto.
Wall of sound to koncept producenta muzycznego Phila Spectora, w ten sposób została nagrana płyta Leonarda Cohena Death Of A Ladies' Man. Album Cohena broni się swoimi tekstami, jednak sam pomysł na taki styl nagrywania zmarł śmiercią naturalną.
Wg mnie na La Myrrhe składają się: aldehydy, anyż, kmin, jaśmin, mirra.
Wall of sound to koncept producenta muzycznego Phila Spectora, w ten sposób została nagrana płyta Leonarda Cohena Death Of A Ladies' Man. Album Cohena broni się swoimi tekstami, jednak sam pomysł na taki styl nagrywania zmarł śmiercią naturalną.
Wg mnie na La Myrrhe składają się: aldehydy, anyż, kmin, jaśmin, mirra.
z kronikarskiego obowiązku, bo trudno mi odnaleźć którekolwiek z poniższych:
Christopher Sheldrake, 1995
Christopher Sheldrake, 1995
mandarynka, jaśmin, lotos, mirra, miód, migdały, pieprz, sandałowiec, ambra, piżmo
nuty z Fragrantica
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń